Obietnica raju
PAMIĘTNIK MAMY, obietnica raju, 5.04.2024
Masz 5 miesięcy.
To już 21 dzień, odkąd codziennie piszę wiersze. Pamiętnik też. Pisałam je od lat, lecz nigdy dość regularnie. Czy czuję, że ta systematyczność jest dodatkową wartością? Na pewno. Odkąd piszę codziennie, słowa przychodzą mi do głowy z większą łatwością. No i, może najważniejsze, oczyszczam ją ze zbędnych śmieci. To działa. Będąc z ludźmi daję im z siebie 99 procent, bo myśli już nie uciekają gdzieś hen daleko.
Wczoraj Witek był w pracy do 20:00. Zdarza się, poradziliśmy sobie ze Stasiem. Nie byłam tak zmęczona, jak myślałam, że będę. Wieczorem jeszcze udało mi się zrobić, tfu! ZROBIŁAM, trening z gumami, wypiłam białko, a teraz nic, tylko czekać, aż mięśnie wyrosną jak grzyby po deszczu. To wszystko banał. Ważne jest, że naprawdę chce mi się żyć!
Jest 7:30. Na zasłonie z błogością układają się połyskujące słońcem kwadraty. Lekko je odsłoniłam, by popatrzeć, jakie skrywają tajemnice. Teraz widzę wyraźnie, że czas umyć okna po zimie. Zmyć wszystko, co bolało, dręczyło i wkurzało. Na szczęście tej zimy było tego niewiele. Zaledwie pył. Moje życie jest dobre. Ja jestem. Zasłużyłam na czyste okna. Chcę patrzeć na świat bez skazy, jak sójka co właśnie wróciła i z zachwytem spogląda na kraj, jakby widziała go pierwszy raz. A mi wystarczy, bym znów miała 15 lat. Wtedy po raz pierwszy spróbowałam pomidorków koktajlowych. Smakowały jak obietnica raju, a dziś mijam je w sklepie bez entuzjazmu. Niewiele potrzeba, by w tym raju się zadomowić, a właściwie się z niego wygnać. Doceniajmy. Codziennie od nowa. Wiosną nie jest to takie trudne.

Zobacz inne wpisy z cyklu / Pamiętnik Mamy /