Stało się. Kupiliśmy przedwojenny dom

Dwa dni temu wraz z mężem kupiliśmy stary, przedwojenny dom. Willa znajduje się w Puszczykowie, w jednej z najładniejszym miejscowości pod Poznaniem.
Jest 16.08.2024 roku. Wróciliśmy do Warszawy. Dzień jest upalny. Nasze niemowlę słodko śpi, a ja przyglądam się temu, jak miarowo oddycha. Rozmyślam o naszej przyszłości w nowym, choć przecież leciwym, domu.
Marzenie o starym domu

Myślę, jak to będzie, gdy już tam zamieszkamy. Co będę robić w długie, zimowe wieczory i czy ten, śpiący tuż obok, maluszek pokocha to miejsce. Rozmyślam, jak będzie sobie radził, wchodząc po schodach, które są piękne, lecz dosyć kręte. Wyobrażam sobie, że wołam go na obiad z okna w jadalni, które zalotnie wygląda na ogród pełen owocowych drzew. Moje myśli stąpają również wokół męża, którego kocham nad życie i chciałabym, by pokochał to miejsce, podobnie jak ja. Póki co cieszy mnie, że po naturalnym etapie, podczas którego wyszukiwał powody, dla których nie powinien tego domu kupić, jest uradowany i pełen energii do pracy nad nim.
Przedwojenny dom – rozterki
Zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas ogrom pracy. Bryła domu jest zabytkowa, więc wszelkie prace będą wymagały zgody konserwatora zabytków. Ogród oraz wnętrze domu mają potencjał, lecz są zaniedbane. Pozostaje też pytanie, gdzie zrobić toaletę na parterze, tak by dom na tym nie ucierpiał. Zależy nam na tym, by nie zmieniać go, lecz przywrócić mu dawne piękno. Z drugiej strony mamy świadomość, że to będzie miejsce do życia – życia z dziećmi, które muszą czuć się w nim bezpiecznie i komfortowo.
Najbardziej jednak przeraża mnie fakt, że mieszkamy w Warszawie, mamy tu pracę i malutkie dziecko, które niejednokrotnie płacze w trakcie jazdy samochodem. Spięcie tego wszystkiego będzie wymagało poświęceń. Wierzymy, że warto. Poradzimy sobie.
Droga jest ważniejsza od celu
Gdy myślę, ile wyzwań związanych z remontem domu jeszcze przed nami, niekiedy mam obawy, jak długo to potrwa.
Powtarzam sobie jednak, że przecież droga ważniejsza jest od celu.
To ona nas buduje. To o niej kiedyś będziemy myśleć z dumą i rozrzewnieniem.
Ścieżki, którymi dzisiaj kroczymy, te krótkie i kręte, złożą się w przyszłości w jedno. Staną się obrazem naszego życia. A gdy przyjdzie nam osiągnąć dzisiejszy cel i zamieszkać w tym wyczekanym, przedwojennym domu, to już z chwilą otwarcia drzwi, zapewne w naszych głowach zrodzi się kolejna wizja, do której zechcemy dążyć. Droga nie będzie mieć końca.
Marzenia już tak mają, najpiękniejsze są, gdy jeszcze przed nami, lecz żal tego, kto w chwili ich realizacji nie wystrzeli szampana. Tego, kto potem choć przez chwilę nie poczuje się jak w niebie. Człowieka, który nie dołoży wszelkich starań, by radość z marzenia i jego spełnienia przeciągać w nieskończoność…
Nie bójmy się drogi. To ona jest treścią naszego życia.
Cele to jedynie krótkie przystanki, pozwalające docenić minioną pracę i pomyśleć, co dalej?
Ten dzień. Ach, wspomnienia!
Wróćmy do dnia, w którym dokonaliśmy zakupu domu. Był piękny, słoneczny. Do notariusza w Poznaniu przyjechałam z rodzicami, u których gościłam wraz z synkiem przez kilka dni. Witek jechał z Warszawy. Cieszyłam się, że po 10 dniach rozłąki (naszej najdłuższej, jak do tej pory) wreszcie go zobaczę! Radość potęgował fakt, że tego dnia wrócimy do Warszawy z kluczami od naszego domu.
Zapamiętam ten obrazek. My, eleganccy, poważny pan rejent i … Stasio chodzący na czworakach po podłodze. Próbował wkładać palce do wszystkich kontaktów, głośno komunikował, że jest z nami i za nic miał powagę chwili.

Jeszcze będzie przepięknie, niekoniecznie normalnie
W życiu nie chodzi o to, by było łatwo. Nie w tym rzecz również, aby było normalnie. Gdybyśmy tego chcieli, nie zdecydowalibyśmy się na przedwojenny dom. Z nowym byłoby szybko, prosto, możliwe, że taniej (biorąc pod uwagę koszty, które jeszcze przed nami), bardziej przewidywalnie, ale …
To nie byłaby nasza bajka. Ta, w której rano budzi mnie stara kukułka, a z okna uśmiechają się słoneczniki.
A tak pogratulowała nam rodzina:

Kupiliśmy przedwojenny dom. Co teraz?
Stało się. Czas zakasać rękawy, uzbroić się w odwagę i cierpliwość. To będą intensywne, ale też twórcze, niezapomniane lata.
W kolejnym postach będę opisywać etapy prac i proces renowacji.
Odpowiem na pytania, które będziemy sobie zadawać podczas remontu starego domu.
A tak się zaczęło: Sen o starym domu