Smutne wiersze Jana Lechonia

Jan Lechoń czasami pisał smutne wiersze. Jan Lechoń miał smutne życie. Jan Lechoń popełnił samobójstwo…
Skoczył z dwunastego piętra hotelu Henry Hudson w Nowym Jorku. Trochę mi go żal. Bardzo. Pomimo tego, że tak wiele osiągnął, nie potrafił sprostać swoim oczekiwaniom na tyle, by chcieć żyć. Z drugiej strony, co ja mogę wiedzieć. On jeden zna prawdziwy powód. Odszedł. I to jest pewne.
Zresztą, Jan Lechoń to tak naprawdę Leszek Serafinowicz. I znów dostrzegasz, że nie wiedziałeś nic. Możesz jedynie przyznać, że potrafił pisać. Ba! Został okrzyknięty „nowym Słowackim”. Przez tych, którzy go lubili. Niestety, duże nadzieje matki i ogólna presja, związana z postrzeganiem go jako wybitnego twórcy zupełnie go zablokowały, wywołując paraliż twórczy. Z tego powodu, a może innego, bo czasami to, co mówimy nie jest prawdą, na długi czas zniknął ze sceny poetyckiej.
Biografię Jana Lechonia naznaczyły stany lękowe oraz stałe, często daremne, poszukiwanie stabilności emocjonalnej.
Jest mi dzisiaj źle bardzo, jest mi bardzo smutno,
Jan Lechoń
Myśli mam zwiędłe, chore, jak kwiaty na grobie,
Za oknem wisi niebo niby szare płótno.
Nie mogę cię dziś kochać i myśleć o tobie.
Powrót do rzeczywistości.
Z “Lechoniem” w dłoni.
Jest początek kwietnia. Barowa pogoda. Za oknem sączą się krople melancholii. Lubię taką pogodę. Idealną, by zrobić przestrzeń dla poezji. Smutne wiersze Jana Lechonia wybrzmiewają teraz z większym zrozumieniem.
“Jan Lechoń czasami pisał smutne wiersze”
Smutne wiersze
Jana Lechonia

Romantyczność
Już pożar złotych liści noc jesienna gasi
I charty zasypiają na starym arrasie,
Prababki na portretach i królowie Sasi
Znikają wpośród zmierzchu. Smutno w takim czasie.
Nad wodą wiatr przegina wierzb garbatych pałki,
Za oknami zawieja i rozmokła droga.
Biedni ci, co nie mogą uwierzyć w rusałki,
Ani w duchy, we wróżby, ani w Pana Boga!
[Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną]
Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną,
Powiem ci: śmierć i miłość – obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej – modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.
Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
To one pędzą wicher międzyplanetarny,
Ten wicher, co dął w ziemię, aż ludzkość wydała,
Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.
Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia –
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
Proust
W półmroku sennej lampy jakieś dziwne cienie,
Zapach lekarstw duszący, twarz blada jak chusta.
To nic. To tylko zwykłe ostatnie zdarzenie,
I trudno, by dziwiło Marcelego Prousta.
Jak słońce, gasnąc w pysznych promieni efekcie,
Zachodzić się nie wzbrania i świecić nie żąda,
Tak on powoli opis poprawia w korekcie
Tej śmierci, którą widzi i wie, jak wygląda.
To nic. I może jutro siądą po wieczerzy
I książkę tę czytając ciszą nocnych godzin
Poczują nagle ciepło jak szczęście narodzin.
Albo wierzy się w życie, albo w śmierć się wierzy.

Smutne wiersze Jana Lechonia
[Co noc, gdy nas nuda bezbrzeżna ogarnia]
Co noc, gdy już nas nuda bezbrzeżna ogarnia,
Gdy czczość jałową w myśli, w sercu pustkę mamy,
Wypluwa nas na miasto knajpa lub kawiarnia
I błądzimy bez celu po zamknięciu bramy.
A potem: łomotanie czasem półgodzinne,
Nim wreszcie stróż zaspany obudzić się raczy,
I myśl: zabłądzić w końcu przed drzwi jakieś inne,
Co prowadzą do “Lepiej” lub choćby “Inaczej”.
[Na niebo wypływają białych chmurek żagle]
Na niebo wyplywaja bialych chmurek zagle,
Od twojej plynie strony niebieska fregata
Nie do mnie, nie od ciebie. I poczulem nagle,
Ze juz nigdy nie bedzie, jak zeszlego lata.
Noc przyjdzie ksiezycowa i w twoim ogrodzie
Na srebrnej trawie cienie ulozy ogromne.
A pozniej bedzie kola rysowac na wodzie,
Gdy bedziesz szla ogrodem nie za mna, nie do mnie.
Zazdrość
Jest mi dzisiaj źle bardzo, jest mi bardzo smutno,
Myśli mam zwiędłe, chore, jak kwiaty na grobie,
Za oknem wisi niebo niby szare płótno.
Nie mogę cię dziś kochać i myśleć o tobie.
Między nami jest przepaść, przepaść niezgłębiona,
I choćbyśmy wykochać po brzeg dusze chcieli,
To wszystko, co nas łączy, jest miłość szalona,
A wszystko, co jest prawdą, na wieki nas dzieli.
Wiem teraz: to jest jasne jak słonce na niebie,
I musi skonać serce pod ciężką żałobą,
Bo nigdy cię nie wezmę na wieczność dla siebie.
Ty nigdy mną nie będziesz, a ja nigdy tobą.
Mokotowska piętnaście
Nad obce wielkie miasto zmrok zapada obcy.
Stoję w oknie i patrzę, jak wolno śnieg prószy.
Ach! było to tak dawno, kiedy, mali chłopcy,
Biegliśmy przez Warszawę, rozcierając uszy!
Po tylu odtąd latach czyż jestem tak inny?
Gdy wszystko leży w gruzach, mnie zdaje się tylko,
Że znowu się otworzy nasz pokój dziecinny
I powiem: “Ja stąd przecież wyszedłem przed chwilką”.
To przecież moja Matka szyje ręką drobną,
I widzę pochylony cień Ojca na ścianie,
Co nocami odrabia robotę osobną,
Za którą dla nas wszystkich ma kupić ubranie.
Zapłakał wiatr jesienny
Zapłakał wiatr jesienny. Pod deszczu kroplami
Jęknęły głucho szyby w mej pustej komnacie.
Czemu, wichry, płaczecie deszczowymi łzami?
Czemu smutek po ziemi beznadziejny gnacie?
Kwiaty latem rozkwitłe ułożył na ziemi
Jesienny wiatr i wionął zimnymi powiewy,
Załkały stare drzewa konary swojemi.
Zawtórowały z cicha konające krzewy.
Ktoś płacze. Nie. To wicher wionął po ogrodzie.
Ktoś załkał. Nie. To krzewy zaszumiały z cicha.
Ktoś płacze. Tam, na deszczu, na jesiennym chłodzie
Czyjaś pierś sił ostatkiem zwątlonych oddycha.
To deszcz płacze. Deszcz zebrał bóle całej ziemi
I teraz tłucze w szyby całej ziemi łzami.
Wieczór ciemny. Sam jestem z myślami mojemu.
Deszcz płacze, tłukąc w szyby wielkimi kroplami.
/Smutne wiersze Jana Lechonia/
Przeczytaj wiersze o miłości Jana Twardowskiego: https://leniweporanki.pl/2024/01/02/jan-twardowski-wiersze-o-milosci/