Sen o starym domu

Ostatnie lata spędziłam w Poznaniu, Berlinie i Warszawie. Mieszkałam w ciekawych, często tętniących życiem, miejscach. W zasięgu ręki miałam wszelkie zdobycze cywilizacji: metra, tramwaje, restauracje, kawiarnie, przychodnie, uniwersytety, mekki handlu i kultury, a jednak… Gdy wracam myślami do wspomnień i zastanawiam się, co w życiu dawało mi największą radość, myślę: pisanie wierszy w przydomowym ogródku, zbieranie malin i agrestu do miseczki przygotowanej przez mamę, jedzenie groszku prosto z krzaka, skakanie po drzewach, budowanie szałasów wraz z kuzynostwem, bieganie boso po trawie, wyskakiwanie z łóżka prosto na podwórko, bez obaw, że tak nie wypada.
Dobre wspomnienia mają wartość
Zanim zostałam mamą, marzyłam o spokojnym życiu, w starym, wiejskim domu. Mimo tego wciąż czerpałam z miasta, tu kawa i książka w ulubionej kawiarni, tam szkoła muzyczna i inne przyjemne aktywności. Wiedziałam, że mam jeszcze czas na tę wymarzoną, ale jednak “ostateczność”. Z tyłu głowy pojawiały się myśli: “A co jeśli się pomylę? Zakup domu to już nie zabawa”.
Kiedy na świecie pojawiło się nasze dziecko, przestałam się bać. Miałam już pewność, że to nie mieszkanie w mieście, a dom w uroczym, pełnym zieleni miejscu, jest naszym przeznaczeniem.
W żar epoki użyczą nam chłodu tylko drzewa, tylko liście
Jonasz Kofta
Pragnę dać moim dzieciom dobre wspomnienia. Wierzę, że nasze przebodźcowane głowy potrzebują kontaktu z naturą, która jest najlepszym lekarstwem na rozpędzony świat. Naprawdę nie wiem, dokąd on gna, ale czasami myślę, że ku samozniszczeniu i nie chcę uczestniczyć w tym wyścigu, a tym bardziej wciągać w to mojej rodziny.
Stary dom to…
Stary dom to tradycja. Stary dom to ukojenie, spokój i własne podwórko z pięknymi drzewami. To miejsce, które sprowadza na ziemię, gdy się zagalopujesz. To naleśniki w wakacje z dodatkiem własnoręcznie zebranych truskawek. Wreszcie to historia, która trwa od dawna. I choć przez chwilę spała snem niepewnym, to właśnie znów została wskrzeszona, zaczyna się jej kolejna część. Stary dom to pasja i marzenie, by żyć inaczej. Powoli, uważnie, z szacunkiem do przeszłości. To skrzypiące schody i podłoga, która zniosła już tyle, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. To opowieści, które szepcze nam każdy kąt. Usłyszysz je, tylko nie pędź, zatrzymaj się, bądź tutaj duchem, nie tylko fizycznie. Pamiętaj, że droga jest ważniejsza od celu.

I wtedy sny stały się jawą. Kupujemy zabytkowy dom
Marzenia się spełnia, choć nie zawsze – nie jest to warunek konieczny. Czasami dobrze, gdy cichutko śpią. To marzenie nieśpiesznie czekało w kolejce do zrealizowania. Od dwóch lat wraz z mężem systematycznie przeglądaliśmy ogłoszenia, szukając naszego miejsca na ziemi. Bez pośpiechu, bez nerwów. Mimo że mieszkamy w Warszawie, skłanialiśmy się ku okolicom Poznania. W naszym odczuciu najładniejszą miejscowością pod Poznaniem jest Puszczykowo, bardzo rzadko jednak pojawiały się tam oferty jakichkolwiek domów, a co dopiero stary, przedwojenny zabytek.
Dom, na który się zdecydowaliśmy, początkowo znalazła siostra męża, Asia. Oferta jednak pojawiła się i zniknęła. Czuliśmy zawód, ale to jednak nie był koniec tej historii.
Wcześniej pisałam o przeznaczeniu. A tak. Potem oferta pojawiła się po raz kolejny – wtedy już trafiliśmy na nią samodzielnie. Treść ogłoszenia: Puszczykowo, zabytkowa willa z początku XX wieku. Szybki telefon. Jedziemy. I wtedy zobaczyłam mój przyszły dom…
Co mnie urzekło?
W pierwszym momencie zobaczyłam stary, już dosyć zniszczony dom, lecz o pięknej bryle, z mansardowym dachem, eleganckim portykiem i balkonem wspartym czterema filarami. Gdy wpuszczono nas na teren posesji, najpierw obeszliśmy dom z zewnątrz. Tuż za domem, z dala od zgiełku, zobaczyłam piękny ogród. Piękny, czyli dziki, ustronny, ze starymi drzewami. Spoglądałabym na niego przez okno w jadalni, obserwując zabawę dzieci. Ach, widziałam to już oczyma wyobraźni.
A wnętrze? Najbardziej zainteresowała mnie kuchnia z wiekowym, choć już niestety zniszczonym przez poprzednich właścicieli, piecem kaflowym i drzwiami do małej spiżarni. Z pięknymi, skrzynkowymi oknami. Potem jadalnia i strych, który choć niezagospodarowany to z dużym potencjałem.
No i oczywiście historyczna stolarka okienna, drewniane okiennice, zapach minionej epoki. I tu znów wychodzimy na zewnątrz.
Blog o życiu w starym domu
Chcę pisać o moim nowym, starym domu. Pokłonić się przed nim i powiedzieć: bez obaw, teraz już nikt Cię nie opuści. Jesteś piękny, jesteś ważny. Będzie tylko lepiej. Zadbam o Ciebie. Będę dumna z tego, że jesteś mój.
Łatwo domyślić się, że dom, który kupiliśmy od jakiegoś czasu nie był przez nikogo zamieszkały. Przetrwał obie wojny, potem czasy, gdy służył jako budynek socjalny. Przetrwał pożar i lata samotności. Czas na powrót do gry.
Witajcie na moim blogu, na którym opowiem o remoncie starego domu. Być może kogoś zachęcę do podobnej drogi i tym sposobem uratuję jeszcze jakiś leciwy dwór, willę. Po prostu dom. Dom z duszą.
Nie planuję napisać ody do zniechęcenia,
Henry David Thoreau/ Walden, czyli życie w lesie
lecz będę się przechwalał z takim zapałem jak kogut,
który wskoczył rano na grzędę,
aby niezwłocznie obudzić sąsiadów.